czwartek, 13 października 2016

Od Triss

Obudził mnie głośne nawoływanie kruków, które pastwiły się nad martwym królikiem, który musiał leżeć tu nie mniej niż od wczoraj. Przeciągnęłam się, przyzwyczajając swoje oczy do ciemności jaka panowała wokół. Cóż, muszę się przyznać, że kocham takie klimaty. Ruszyłam w głąb jaskini, by sprawdzić swe zapasy ziół. W tych rejonach było wiele interesujących ziół, które były rzadko przeze mnie widziane w życiu. Postanowiłam iść i zwiedzić nowe dla siebie tereny, przy okazji zobaczyć gdzie osiedlił się Itachi. Nie widziałam go od wczoraj, a wszyscy zawsze wiedzieli, że gdzie on, tam ja. Pobiegłam kłusem, bardzie rozglądając się wokół, wyczuwając wokół tą dziwną, pustą aurę, która towarzyszyła mi już od dawna - samotność. Jakoś nigdy nie byłam w centrum zainteresowania i zawsze mi to pasowało, nie lubiłam tych wszystkich oczu wbitych we mnie, wyrażające irytację i obrzydzenie. Znalazłam się na jakiejś łące, która miała jedną wadę - każdy był tutaj odsłonięty dla przeciwnika. Niestety zawsze myślę tą statyką, bo kiedyś należałam do elitarnej straży, ale to bardzo długa i nawracająca złe wspomnienia historia...Kiedy tylko sobie wszystko przypomnę, w głowie otwierają się drzwi, których obiecałam sobie nigdy nie otwierać. Bezszelestnie omijałam wszystkie gałęzie i liście, które napatoczyły się na drodze i mijając kolejny zakręt poczułam uderzenie na prawym boku. Utrzymałam równowagę i zauważyłam psa, który wstał z ziemi i otrzepał futro po zderzeniu się ze mną.
<Hoodoo Day?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz