sobota, 15 października 2016

Od Dream c.d Noela

Biegłam. Jak codzień przemierzałam kolejne kilometry bez celu, ot tak dla ogromnej przyjemności, którą czerpałam z każdego pokonanego metra. Jednak mój beztroski bieg został brutalnie przerwany przez odgłos ciężkich kroków. Nie były to kroki żadnego z członków sfory, więc kierowana ciekawością postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Dość szybko zauważyłam między drzewami psa. Powiedzieć, że nie wyglądał najlepiej to tak jakby nie powiedzieć nic... Był cały zakrwawiony i ledwo trzymał się na łapach. Pies zauważywszy mnie zatrzymał się. Powoli zrobiłam kilka kroków w jego stronę, ale nieznajomy warknął tylko, dając mi do zrozumienia, że mam go nie dotykać. Miałam mu coś odpowiedzieć, ale upadł. Podeszłam do psa. Jego rany wyglądały naprawdę poważnie, a ja nie miałam czym ich opatrzyć. Po chwili zastanowienia, zdecydowałam się zabrać go do jaskini Triss, a z braku innego pomysłu przybrałam ludzką formę i zaniosłam go tam na rękach, choć łatwe to nie było, bo pies był naprawdę duży.
***
Triss nie zadając zbyt wielu pytań opatrzyła rany nieznajomego, po czym wyszła ze swojej jaskini by uzupełnić zapasy ziół. Ja natomiast zostałam, pilnując czy pies żyje i czekając aż się obudzi, co właśnie następowało. Nieznajomy z trudem rozejrzał się po jaskini, po czym jego wzrok zatrzymał się na mnie. Podniosłam głowę z ziemi.
- Jak się czujesz? - spytałam.

<Noel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz