sobota, 29 października 2016

Od Saby c.d Andrew'a

W sumie to jednak to śniadanie nie było takie złe. Zjedliśmy je w ciszy, chociaż ta mucha na suficie porządnie denerwowała. Latała wokół lampy, jakby ścigała się z własnym cieniem. Nie miała zamiaru się uspokoić, usiąść i miałam ochotę wstać na stół i ją zabić. Ale jakaś kultura wymaga, prawda?
Pokręciłam przecząco głową.
- Widzę go tylko w sforze - odparłam po namyśle. - W ludzkim świecie nie mam pojęcia kto jak wygląda. A zapachu i tak nie rozpoznam, bo z nikim nie rozmawiam - dodałam trzymając w dłoni pustą szklankę i patrząc się na nią, jakbym próbowała tam coś odkryć nowego. Ale niczego takiego nie dostrzegłam.
- Dlaczego? - zapytał. Jedynie wzruszyłam ramionami bo w sumie nie byłam pewna co odpowiedzieć, a ciągłe myślenie nad tym było by głupie.
- A co do twojego wyglądu, to przypominasz mi takie czarne emo, które gra w jakimś zespole - spojrzałam na niego i uważnie mu się przypatrywałam. Czarne włosy przeczesane na prawą stronę zakrywały mu trochę prawe oko, gdy lewe mnie obserwowało. Miał nawet kolczyki w uszach, co niektórzy biorą za oznakę homoseksualizmy. Do tego miał bardzo dużo tatuaży, których chciałam dotknąć. Sama nie mam żadnego, ale jednak uważam, że one pięknie wyglądają.
Na twarzy chłopaka pojawiło się lekkie rozbawienie, a ja się uśmiechnęłam.
- Ile w sumie masz tatuaży? - zapytała zaciekawiona.

<Emo? Znaczy Andrew?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz