niedziela, 16 października 2016

Od Noela c.d Dream

Część utytłanych jego własną krwią bandaży zsunęła się z grzbietu, gdy wlekł się lasem. Nawet jeżeli jakieś rany zdołały wcześniej zakrzepnąć, teraz otwarły się na nowo. Ciemniało mu przed oczami, ale nie zamierzał dać za wygraną. Był chyba głupi, ale przetrwać chciał za wszelką cenę. Znieruchomiał i przechylił łeb na bok tak, aby suka widziała jego srebrny profil.
- Nie twoja sprawa, aniołku - burknął, nie siląc się dłużej na uprzejmość.
Uznawszy, że ta da sobie z nim spokój, ruszył do przodu. Nie uszedł jednak daleko, gdy dobiegł go jej podniesiony głos.
- Jesteś uparty jak - w przypływie emocji szukała odpowiedniego słowa - baba!
Nie odwrócił się i tym razem, nawet nie zwolnił kroku. Choć chyba udało jej się go zdenerwować. Zgrzytnął z rozdrażnieniem zębami i przyśpieszył, ignorując rwący bok.
Obrzydzenie już brało Białego, kiedy kątem oka zerkał na ociekające ropą i posoką rany. Udało mu się dotrzeć na skraj młodych brzózek, skąd widać było dachy stojących w dolinie domów. A więc miał przed sobą domniemane miasteczko. Może rzeczywiście rozsądniej będzie wylizać okaleczenia pod ludzką postacią, w dziczy stanowiłby zbyt łatwy cel. Dawno tego nie robił. Ale gdy otworzył oczy już stał na dwóch nogach. W tej formie nie był aż tak pokiereszowany. Podbite oko, kilkanaście krwiaków, w najgorszym wypadku wstrząs mózgu, ale kości nie miał pogruchotanych. Przesunął dłonią po twarz, jakby chciał się upewnić, że był taki sam jak poprzednio.

Dream?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz