sobota, 22 października 2016

Od Karou c.d Poety

Karou obrzuciła psa pogardliwym spojrzeniem. ''Ona'' i ''dzielić się'' nie należały do słów, które można by umieścić w jednym zdaniu. Oczywiście, jeśli ktoś jej nie znał, nie wiedział tego, jednakże Karo należała do tych psów, które oczekiwały od innych w i e d z y. Inaczej, cóż, mogło być z niektórymi źle. A tak zawsze było z tymi, którzy napatoczyli się na Karou lub których ta wypatrzyła jako swoje ofiary. Nie jadała psów, co to, to nie, jednakże jej rozrywką były tortury, a muzyką jej uszu jęki bólu i prośby o litość. Karo jednakże nie należała do okazujących litość. Krótko mówiąc, lepiej było po prostu nie istnieć, gdyż samym swoim istnieniem można było ją zdenerwować.
- Naprawdę sądzisz - zaczęła suka głosem ociekającym drwiną - że wyglądam na kogoś, kto robi cokolwiek, czego nie chce?
Pies popatrzył na nią wściekłym wzrokiem, co sprawiło, że Karou prychnęła poirytowana.
- Nie moja wina, że jesteś wolniejszy niż rozlazłe ślimaki i nie złapałeś sobie sarny szybciej ode mnie. - zamrugała leniwie, całkowicie opanowana. Gdy złapała spojrzenie psa, przewróciła oczami. - Jeśli uważasz się za szybkiego, droga wolna, leć za sarnami.
- Nie zamierzam. - warknął pies przez zaciśnięte zęby.
- O, to wiedz też, że j a nie zamierzam się dzielić. Z nikim się nie dzielę i nie licz na to, że dla kogokolwiek robię wyjątki. - wymruczała z zadowoleniem w oczach. - Nie wykonuję niczyjej woli, jedynie swoją. A nawet gdybyś nie zapytał, nie łudź się, że wykonałabym pierwszy krok i wyszła z tą jakże hojną ofertą. Co to, to nie, mój drogi. A teraz, na przekór, nie podzielę się. Bądź więc tak dobry, odejdź i pozwól mi rozkoszować się twoim cierpieniem. - na koniec Karou uśmiechnęła się sarkastycznie.
<Poeta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz